czwartek, 29 marca 2012

Kilka słów wstępu wraz z moja pierwszą recenzją

Zanim przejdę do recenzji wybranej przeze mnie książki, chciałabym Wam napisać dlaczego warto czytać. Po pierwsze dlatego że uczy nas to myślenia. Czytając pobudzamy naszą wyobraźnie i rozwijamy zasób słownictwa. Po drugie przeczytałam gdzieś, że czytanie trenuje naszą cierpliwość. Faktycznie musi coś w tym być, bo ile razy jest tak (przynajmniej u mnie) że wybieram książkę, którą bardzo chcę przeczytać ale niestety okazuje się mało interesująca. Kiedyś odłożyłabym ją na półkę i prawdopodobnie nigdy więcej jej nie przeczytała. Teraz wiem że nie warto się poddawać. Przewracając kolejne kartki książki możemy dojść do wniosku że popełnilibyśmy błąd odkładając ją na półkę, a historia w niej zawarta była warta naszej uwagi.

Wiem, że niektórych to nie przekona, nie szkodzi. Wierze, że są tacy którzy uważają tak jak ja, a książka jest dla nich dobrą rozrywką i chwilą kiedy można się przenieść w inny świat, poznać inna historię.

Magiczna książka, ukazująca świat po drugiej stronie.
   
Dziś chciałabym wam po krótce przedstawić historię opisaną w książce Audrey Niffenegger - "Lustrzane odbicie". Historia opowiada o dwóch bliźniaczkach, które dziedziczą mieszkanie w Londynie po swojej zmarłej ciotce Elspeth. Młode dziewczyny choć z wyglądu są bliźniacze, to ich temperament i osobowość znacznie się od siebie różnią. Po części właśnie to powoduje, że każda z nich na własny sposób odkrywa na nowo znaczenie siostrzanej miłości, więzi między bliźniętami, oddania, przyjaźni oraz własnej tożsamości. Dzieje się to wszystko w tle szarego, zabytkowego cmentarza Highgate, obok którego znajduje się odziedziczony przez dziewczęta dom.

Autorka obok skomplikowanej relacji bliźniaczek ukazuje także losy innych bohaterów: sąsiada Roberta, dawnego partnera Elspeth, Martina, chorego na agorafobię oraz samej Elspeth, która próbuje odnaleźć się w swoim „życiu po życiu”. Życie i losy mieszkańców tego domu nieustannie się ze sobą przeplatają. Dawne tajemnice, niewyjaśnione sytuacje, liczne problemy tworzą niesamowitą historię która prowadzi do zaskakującego zakończenia.

Gorąco polecam przeczytanie tej książki osobom które uwielbiają historie z tajemnicami, rodzinnymi konfliktami i nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Opowieść przesiąknięta jest nadprzyrodzonymi postaciami, ale przede wszystkim ukazuje siłę miłości, która trwa nawet „po drugiej stronie”.

PW

niedziela, 25 marca 2012

Z wsi na salony czyli buty Brogues

Zapoznając się z ofertą sklepów dostępnych w Polsce, coraz częściej na półkach można zauważyć buty, które w języku polskim oznaczają Akcent. Zdecydowanie jest to słuszne i trafne tłumaczenie biorąc pod uwagę wygląd produktu. Co więcej, warto dodać, ze podobnie, jak to ma miejsce w przypadku damskich jazzówek, które zapożyczane są na rynku obuwia męskiego, tak te zobaczyć można także u kobiet.

Historia buta:

Nowoczesne Brogues wywodzą się od buta pochodzącego ze Szkocji i Irlandii, który w oryginale został zbudowany przy użyciu skóry z perforacją, co pozwoliłoby na odpływ wody z butów gdyby zdarzyłoby się je przemoczyć. Sama geneza wyrazu "Brogues" pochodzi z końca XVI wieku i jest pochodną irlandzkiego oraz szkockiego słowa „Bróg", zaczerpniętego z Old Norse "Brók", co w znaczeniu ogólnym oznacza "powłoka nogi".

Słowo "Brogue" po raz pierwszy zostało zastosowane do opisania formy zewnętrznej buta służącego do spacerów po wsi na początku XX wieku, a co za tym idzie but nie został uznany za odpowiedni dla innych okazji, takich jak spotkania społeczne czy biznesowe. Z biegiem czasu poglądy uległy zmianie i Brogues uważane są za właściwe do większości okazji w tym wcześniej wymienionych form spotkań. Obuwie pod względem wizualnym stosunkowo się nie zmieniło i wciąż wykonane jest ze skóry, ale obecnie można znaleźć je z różnego rodzaju tworzywa w tym skóry zamszowej i nabukowej. Buty nieco ewoluowały i można je spotkać także w formie trampek i butów na wysokim obcasie dla kobiet.

Wygląd zewnętrzny buta:

Tradycyjne Brogues, to stylowe buty na niskim obcasie lub wyższe botki charakteryzujące się solidnymi skórzanymi cholewkami z ozdobnymi otworami wzdłuż krawędzi. Półbuty można znaleźć w czterech kombinacjach. Mowa tutaj o pełnych Brogue (zwanych także wingtip), średnich, ćwierć, a także longwing. Buty te odnoszą się także do styli i można je spotkać m.in w stylu Oxford, Derby, Ghillie oraz Monk Strap. Jak już wspomniałem od początku swojego istnienia buty przechodziły wiele zmian i tak konstrukcja charakterystyczna typowo dla butów typu Brogue, czyli ząbkowane krawędzie wykorzystywane są do wszelakich butów w tym skórzanych tenisówek i innych.

Full Brogue

Jest to najbardziej skrajna forma buta nazywana także "wingtips", a to można przetłumaczyć, jako końcówki skrzydeł. Charakteryzują się one ostrymi noskami z rozszerzeniami, które działają po obu stronach palca, a kończą się w pobliżu śródstopia. Patrząc na but z góry można zauważyć kształt przypominający literę "W" i wygląda podobnie do ptaka z rozszerzonymi skrzydłami, co tłumaczy nawiązanie zamieszczone w nazwie. Oczywiście kształtowi towarzyszą liczne dekoracje, a także charakterystyczne ząbkowanie i perforację.



Semi Brogue:

W przypadku tego typu butów można zauważyć widoczny brak litery "W", na bucie zamiast tego można zauważyć ozdobne otwory i dekoracje na środku noska jednak jest ich znacznie mniej aniżeli w przypadku Full Brogue. Po raz pierwszy wyprodukowane zostały przez firmę John Lobb Ltd. jako Oxford w 1937 i zostały zaoferowane swoim klientom obuwie odróżniające się od zwykłych Oxfordów, ale bardziej wyrafinowane niż pełne Brogue.



Quarter Brogues:

Podobnie do Semi Brogue, buty te posiadają delikatne przeszycie w połowie noska, jednak pozbawione one są dekoracyjnych ornamentów w formie perforacji na czubku. Zdecydowanie są najmniej efektowne i odważne, ale wciąż posiadają wiele cech dla tradycyjnych Brogue.

Longwing Brogues:

W 1970 roku w Stanach Zjednoczonych hitem stały się Longwing Brogue, które znane były, na jako British Brogue - co ciekawe w Wielkiej Brytanii znane były, jako American Brogue. Były to buty w stylu Derby, które charakteryzują się skrzydłami podobnymi do Full Brogue, jednak rozciągniętymi na całej długości buta, a spotykają się na szwie środkowym pięty. Są one zdecydowanie bardzo dobrą alternatywą dla Full Brogue.



W Polsce buty można znaleźć w większości sklepów. Niestety nie wyglądają one dokładnie tak, jak klasyczne Brogue. Poniżej załączam zdjęcia z oferty Baty oraz Kazar. Butów można też poszukać na półkach w salonach sklepu TK Maxx, które cechuje zdecydowanie znacznie lepszy współczynnik, jakość-cena od tych na fotografiach. Dla chcącego nic trudnego, dlatego rozejrzeć się należy także po ofertach na Ebayu. Znacznie droższe można odnaleźć na Herringshoes jednak cena to około 200£.


Herringshoes

Bata

Kazar
 
MD

piątek, 23 marca 2012

Zakup zegarka - cz. 1

Jedni twierdzą, że dobrze i stylowo ubrany mężczyzna powinien zrezygnować z dużego portfela czy telefonu, które mogą wypchać kieszenie marynarki czy spodni. Podobnie sytuacja ma się z zegarkami, które niestety blokują mankiety koszul. Ja jednak jestem zdania, że jedyną możliwą do noszenia, nie licząc spinek, formą biżuterii dla mężczyzn są właśnie zegarki. Poniżej przedstawię kilka typów zegarków, oczywiście o gustach się nie dyskutuje, a każdemu ma prawo podobać się coś innego. Poniżej przedstawiam typy zegarków podzielone na pięć kategorii.

Na wstępie chciałbym napisać także trzy słowa o mechanizmach zegarków. Przed zakupem warto wiedzieć czym różnią się zegarki kwarcowe, automatyczne i mechaniczne. Zegarki mechaniczne dzielą się na nakręcane ręcznie oraz na automaty (te nakręcają się same ). W przypadku zegarków ręcznie nakręcanych sytuacja jest nieco trudniejsza bowiem podczas nakręcania zmuszamy cały mechanizm do pracy przez nakręcenie sprężyny poprzez pokrętło dlatego wymaga to więcej czasu i precyzji. Mówiąc o nakręcaniu nie można zapomnieć o tzw. pokrętłach, które fachowo nazywają się koronki jeśli chodzi o nakręcanie ręczne oraz wahnika w przypadku zegarków automatycznych.

Na rynku znajduje się także całe mnóstwo zegarków mających elektroniczne wyświetlacze, ale te po swoim bardzo dobrym początku powoli tracą na popularności, a ludzie wracają do zegarków kwarcowych, które wyglądają jak mechaniczne. Mechanizm jest dość prosty bowiem baterię napędzają i przesuwają wskazówkami. Jeśli chodzi o różnice między mechanicznymi, a kwarcowymi, to widać je już na pierwszy rzut oka. W zegarkach kwarcowych sekundniki przeskakują na pełne sekundy, natomiast w zegarkach mechanicznych sekundniki poruszają się z płynnością.

Podsumowując zegarki kwarcowe (na baterię) cechuje największa dokładność wskazania czasu. Jeśli zaś chodzi o zegarki mechaniczne (lub automatyczne), to to te postrzegane są zdecydowanie za najbardziej prestiżowe, a to praktycznie eliminuje mniejszą dokładność od kwarcowych, jako wadę, która i tak jest wystarczająca dla większości użytkowników. Jeśli chodzi o serwis, to znacznie więcej pracy wymagają mechaniczne i automatyczne, które wymagają konserwacji co jakieś 2-3 lata, gdy w kwarcowych wystarczy wymienić baterię  co 5 lat i na tym kończy się serwis zegarka.

Po tym wstępie przyszedł czas na przedstawienie kategorii na jakie podzieliłem zegarki. Jako pierwsze pod lupę wezmę zegarki najbardziej klasyczne, a po nich przejdę do tzw. pilotów. W drugiej części przedstawię także divery, chronografy, a jako ostatnie high-tech.

Zegarki klasyczne:
Odpowiednie są przede wszystkim dla osób ceniących sobie ponadczasowa elegancje. Pasują one głównie do strojów wieczorowych, garniturów, jednak można je ubrać także do casualowych marynarek czy do nieformalnych spotkań. Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny zegarka, to tutaj dominuje zdecydowanie stonowany wygląd. Mają one na ogół okrągłą kopertę w stalowym lub złotym kolorze. Tarcze takich czasomierzy przybierają zazwyczaj jasne barwy na których widać delikatne wskazówki, cyfry bądź też indeksy, czasami zdarzają się także datowniki. Zegarki klasyczne kojarzą się wszystkim przede wszystkim ze skórzanym paskiem, który z reguły wykonany jest w czarnym bądź brązowym kolorze. Powinno się posiadać zegarek na pasku w obu kolorach, aby móc zawsze dopasować odpowiedni kolor do reszty stroju. Oczywiście występują także zegarki na bransolecie, które zrobione są z delikatnej stali nierdzewnej, białego złota lub platyny. Poniżej przedstawiam kilka modeli takich zegarków.


Hamilton Jazzmaster Viewmatic

Stowa Antea

Tissot Le Locle

Piloty:
Mimo ogromnego postępu techniki, wzornictwo i konstrukcja współczesnych zegarków lotniczych w dużej mierze bazują na pierwszych czasomierzach z przełomu XIX i XX wieku. Zegarki te pierwotnie produkowane były dla Luftwaffe. Cechowały je duże i czytelne tarcze którym towarzyszyły większe koronki. Zazwyczaj na długich skórzanych paskach, co związane było z komfortem użytkowania. Zegarki tego typu wyglądają dość klasycznie, ale są to zdecydowanie zegarki codziennie, które pasują niemal do wszystkiego co się założy. Podobnie jak w przypadku zegarków klasycznych poniżej załączam kilka zdjęć.

Steinhart Nav B-Uhr II

Archimede

Zeno

Temat zegarków jest bardzo rozległy dlatego postanowiłem podzielić go na dwie części, jak już wspomniałem w drugiej części artykułu podejmę się przybliżenia wam diverów, chronographów oraz high-tech.

MD

wtorek, 20 marca 2012

Letnie rowerowe inspiracje

Co prawda na zdjęciach, to raczej lato, a nie wiosna jaką obecnie mamy w kraju, ale i na naszych drogach możemy zobaczyć co raz większą ilość rowerzystów. Chcąc udać się na przejażdżkę ubieramy się przede wszystkim komfortowo, ale jak widać może to przy okazji ciekawie wyglądać. O to kilka letnich inspiracji rowerowych rodem z Włoch.

Alberto Moretti // Pitti Immagine Uomo
Alberto Scaccioni // Pitti Immagine Uomo

Fabrizio Danna oraz Giuseppe Fedeli // Pitti Immagine Uomo

Gregorio Marsiaji // Pitti Immagine Uomo
// Pitti Immagine Uomo 

 Zdjęcia ze strony www.pittimmagine.com/en

MD

sobota, 17 marca 2012

Kto dołączy do Grecji?


Podczas gdy w kraju zawitała wiosna i zrobiło się dość ciepło, to w wielu krajach sytuacja gospodarcza wciąż jest bardzo ochłodzona. Bardzo prawdo podobne jest, że Grecja, która oficjalnie została uznana za bankruta, może mieć w niedalekiej przyszłości towarzysza w postaci kolejnego kraju ze strefy euro.



Aktualnie jesteśmy świadkami licznych zapewnień ze strony europejskich polityków, którzy twierdzą, że przypadek greków był jednorazowy i unikalny, a co więcej z pewnością nie powtórzy się w żadnym z innych zagrożonych Państw. 

Głos jednak zabierają także ekonomiści, którzy twierdzą, że redukcja długu mogłaby pomóc zagrożonym krajom wyjść z kłopotów. Kto znajduje się najbliżej przepaści i może dołączyć do Grecji? Wśród krajów, których sytuacja ekonomiczna znajduje się w bardzo złej formie możemy zobaczyć m.in Włochy, Irlandię czy Portugalię.

Pierwsze pod lupę trafią najbardziej zadłużone w tym gronie Włochy. Od kilku miesięcy kraj stara się ratować Premier Monti, jednak nie zmienia to faktu, że w chwili obecnej dług znajduje się na poziomie 120% PKB. Premier jednak nie zmienia swojego zdania i chce obniżyć deficyt poniżej 3% PKB w tym roku. W kolejnym zaś będzie starał się dążyć do zrównoważenia budżetu. Na konsolidację fiskalną nie wpłynie z pewnością recesja, która w tym roku nie będzie miała aż tak gwałtownego przebiegu.

Nie wiadomo czy stało się to za sprawą byłego Komisarza Europejskiego ds. Konkurencji, jednak rynki zaczęły wierzyć w taki scenariusz. Dziesięciolatki kraju położonego na Półwyspie Apenińskim od grudnia ubiegłego roku dają zarobić aż 15%, a ich rentowności spadły poniżej 5%, dzięki czemu pozytywnie kształtuje się wizja obsługa dotychczasowych zobowiązań. Kraj przechodzi zmiany, a ogromny wpływ mają na to reformy, jakie Włochy przechodzą dzięki gabinetowi Premiera. Wśród nich możemy znaleźć reformę emerytalną, prywatyzację, a także głośny także w Polsce bój o otwarcie zawodów. Najważniejsze jednak w tym są pozytywne głosy włochów, którzy popierają Montiego i jego dotychczasowe działania i nie chcą powrotu Berlusconiego.

Kolejnym krajem, który możemy zobaczyć u boku greków jest Portugalia, której dług wynosi 110% PKB, a to jest wynikiem mniejszym długu greckiego w momencie bankructwa o 60%. O ile Włosi wychodzą powoli na prostą, a ich obligację zyskują, to niestety w tych portugalskich aż takiego optymizmu zobaczyć nie możemy. Obligacje dziesięcioletnie oprocentowane są powyżej 13%. Od grudnia notowania portugalskich papierów poprawiły się bardzo nieznacznie i są one notowane po cenie równej połowie ich nominalnej wartości.

Skoro wątpliwe są nadzieje, że sytuacja portugalskiego budżetu znacznie się poprawi przez nadchodzące trzy lata, to chyba nic dziwnego, ze banki pomimo korzystania z taniego finansowania z banku centralnego, po prostu nie chcą kupować obligacji kraju. Tegoroczny deficyt może spaść nawet do 3% PKB i więc dość ambitnie realizują się cele konsolidacji fiskalnej, jednak eksplozja długu zatrzymana została jedynie chwilowo. Dodatkowo w ubiegłym roku gospodarka wpadła w recesję, a ta w kolejnym roku ma się jeszcze pogłębić, niestety więc mało prawdo podobna jest dalsza samodzielna obsługa i stabilizacja zadłużenia na jakimś sensownym poziomie.

Listę potencjalnych kandydatów do bankructwa zamyka Irlanda. Kraj, którego zadłużenie sięga 105% PKB, ma deficyt porównywany z Greckim i przekracza 10%. Luka w budżecie, pomimo interwencji w celu konsolidacji finansów publicznym, zamykać się będzie bardzo powoli, a sprowadzenie deficytu do 3% PKB zajmie w najlepszym wypadku 5 lat.

Swoją szansę Irlandia jednak ma, a to dzięki temu, że udało się utrzymać wzrost gospodarczy. Bardzo duży wpływ na wzrost PKB na Zielonej Wyspie ma główny partner handlowy jakim jest USA, które w ostatnim znacznie polepsza swoją sytuacje i pomimo bardzo niskiego zeszłorocznego wzrostu PKB Irlandii na poziomie 0.5%, to istnieje nadzieja przyśpieszenie. Co prawda 8% na jakich znajduje się rentowność dziesięcioletnich rządowych obligacji, to ciągle zbyt dużo by kraj mógł nie musiał pożyczać od sąsiadów z UE, ale niewiele do tego brakuje.

Dlaczego ktoś musi zbankrutować? Ponieważ inaczej grozi nam bardzo niezdrowa sytuacja w której cały dług danego państwa zamienić się może w należności w stosunku do innych  państw. Ze względu na to bankructwo krajów, które w długim okresie nie sa wstanie finansować się na rynku jest koniecznością. Rzeczą naturalną jest, że należności w stosunku do innych krajów może doprowadzić do napięć między dłużnikami, a wierzycielami, a to może w najlepszym (z najgorszych) przypadku skutkować opuszczeniem UE. Z kolei wydaje się, że nie ma sensu zastanawiać się nad bankructwem kraju, który owszem ma wysoki deficyt, ale niski dług.

Te pierwsze na pewno na nie nie pójdą, gdyż są już na dobrej drodze do tego, by zmniejszać zadłużenie konwencjonalnymi metodami.  Zbyt dużą też jego część posiadają podmioty krajowe, by bankructwo spotkało się z poparciem Włochów. Z tej perspektywy kuszące wydaje się odstąpienie od spłaty zobowiązań przez Irlandię, gdzie nierezydenci posiadają około 80% długu. Rząd Zielonej Wyspy, gdyby zdecydował się nie obsługiwać części zadłużenia, mógłby odstąpić od podwyżek podatków, które godzą w reputację Irlandii jako kraju sprzyjającego prowadzeniu działalności gospodarczej. Szerzej rozumiana reputacja jednak raczej każe trzymać się podjętych zobowiązań i redukować zadłużenie zwyczajnymi metodami. Jest przy tym pewna szansa na kompromis, polegający na umorzeniu części długu wobec EBC, który rząd irlandzki odziedziczył po przejętym banku Anglo-Irish. W takim wariancie zadłużenie mogło by się zmniejszyć o około 20% PKB.

Głównym kandydatem do podzielenia losu Grecji pozostaje więc Portugalia. Brak możliwości finansowania się na rynku, wysoki dług przy oraz i tak już nie najlepsza reputacja, każą realnie rozważać możliwość układu z wierzycielami podobnego do tego zawartego przez Ateny. Na pewno jednak nie nastąpi to w najbliższym czasie, lecz zapewne dopiero w przyszłym roku, gdy reszta Europy podniesie się z recesji, a pamięć o greckim incydencie nieco przyblednie.

MD